Fot. Krzysztof Zatycki / Agencja Wyborcza.pl
- dlaczego obiekt u zbiegu ulic Kolejowej i Grabiszyńskiej jest wyjątkowy
- jakie inne funkcje, poza kulturalnymi, może spełniać nowa siedziba BWA
- co będzie motywem przewodnim nowego wnętrza placówki
„W 2028 roku planujemy otwarcie największej siedziby Galerii Sztuki Współczesnej BWA Wrocław. Będzie się ona znajdować w budynku, gdzie w czasach Breslau funkcjonowała hala montażowa i naprawcza żółtych autobusów pocztowych Kraftpost”
– czytamy w komunikacie Biura Wystaw Artystycznych.
Odwiedziliśmy Wrocław, by zobaczyć przyszłą siedzibę BWA i dowiedzieć się, czym był Kraftpost.

Poczta zmotoryzowana
Jeśli przejść przez bramę w środkowej części, znajdziemy się w podwórzu z widokiem na kolejny budynek z czerwonej cegły – starszą o kilka lat halę o przemysłowym charakterze. Przed II wojną światową mieścił się tu Kraftpost, a niebawem rozgości się Biuro Wystaw Artystycznych.

– „Kraftpost” można by przetłumaczyć jako „poczta zmotoryzowana”. Różniła się od wcześniejszej, dyliżansowej poczty przede wszystkim silnikiem, stąd „kraft”, czyli „moc” w nazwie – wyjaśnia Maciej Bujko, dyrektor BWA Wrocław.
Firma obsługiwała połączenia regionalne, jako że kolej nie wszędzie dojeżdżała. W żółtych autobusach mieściły się skrzynki pocztowe, a oznaczone żółtymi tablicami przystanki – czyli Haltestellen – były miejscami, do których te listy dostarczano. W BWA zachował się jeden z takich szyldów.

Autobusy Kraftpostu przewoziły także ludzi, choćby na trasach atrakcyjnych dla turystów – na przykład w Alpach. Pierwsza linia ruszyła w 1905 roku, łącząc podmonachijskie miejscowości uzdrowiskowo-rekreacyjne: Bad Tölz i Lenggries. Największy rozkwit firma przeżywała w latach 20. i 30. XX wieku, łącząc tereny wiejskie z większymi sieciami komunikacyjnymi. – Żółte autobusy rozwoziły ludzi także na Śląsku; pracownicy miejscowych fabryk dojeżdżali tym sposobem do pracy, ale była też możliwość połączenia biletu Kraftpostu z biletem lokalnej kolei, która jechała w Karkonosze – mówi Maciej Bujko.
Na antykwarycznych aukcjach nietrudno natrafić na broszurę reklamową z końca lat 30. zatytułowaną „Z Kraftpostem przez Niemcy – Śląsk” z widokami Nysy i Paczkowa. Inna z wersji folderu, pod tym samym tytułem, zachęca okładką z górskim pejzażem.
2. Fot. BWA Wrocław
Ekspresjonizm ceglany
Wrocławska hala stanęła w 1931 roku, a cztery lata później wzniesiono frontowy budynek administracyjny. Wcześniej w tym miejscu działała fabryka wagonów kolejowych braci Hofmann (po połączeniu z konkurentem, Gottfriedem Linke, znalazła się w innym miejscu jako Linke-Hofmann Werke, a jeszcze później – jako Państwowa Fabryka Wagonów we Wrocławiu).

W okolicy mieściło się wiele przedsiębiorstw istotnych ze strategicznego punktu widzenia, zatem wojenne zniszczenia z czasu walk o Festung Breslau były tu znaczne. Jednak, szczęśliwie, zabudowania Kraftpostu ocalały, co cieszy tym bardziej, że ich projektantem był Lothar Neumann, radca budowlany okręgowej dyrekcji poczty w prowincji śląskiej. Ta oficjalna funkcja oznaczała, że stał za projektami wszystkich budynków pocztowych we Wrocławiu, w tym pierwszego tutejszego drapacza chmur – długiego na ponad 140 metrów budynku Urzędu Czeków Pocztowych (Postscheckamt) zwieńczonego 43-metrową wieżą. Dziś, obok oddziału Poczty Polskiej, mieści się tam Muzeum Poczty i Telekomunikacji.
– Neumann był jednym z przedstawicieli ekspresjonizmu ceglanego (stylu popularnego w latach 20., zwłaszcza w Niemczech i Holandii – przyp. red.), co widać zwłaszcza na przykładzie gmachu poczty. Kraftpost jest w porównaniu z nim skromną realizacją, ale na budynku biurowym wciąż widoczne są drobne, charakterystyczne ozdoby – zauważa dyrektor BWA, gdy spoglądamy na ceramiczne obramienia okien.
Budynek hali remontowej nie jest tak zdobny, chociaż i tu widać przemyślany układ jaśniejszych i ciemniejszych cegieł. W tym miejscu najważniejsze są jednak walory funkcjonalne – hala ma namiotową konstrukcję, została oparta na żelbetonowych słupach i stalowych żebrowaniach utrzymujących konstrukcję dachu. Dzięki temu może pomieścić dużą, otwartą przestrzeń.
Gdy Poczta zastąpiła Post
Po II wojnie światowej autobusy Kraftpostu – w latach III Rzeszy przemalowane na czerwono, być może także we wrocławskiej lakierni, która zajmowała część frontowego budynku – wróciły do żółtej barwy. W Republice Federalnej Niemiec poczta autobusowa działała aż do lat połowy lat 80. Historia wrocławskiego Kraftpostu zakończyła się w roku 1945 – po wojnie miejsce niemieckiej poczty zajęła tu Poczta Polska. Nie zmieniała się zatem branża, zachowano też transportowo-logistyczną funkcję budynku. W latach powojennych budynek hali podlegał niewielkim przekształceniom – zmieniły się wrota wjazdowe, okna czy – w roku 2009 – konstrukcja dachu wraz ze świetlikami.
Poczta wyprowadziła się stąd w drugiej dekadzie tego stulecia. Wcześniej oba budynki zostały wpisane do rejestru zabytków. Następnie teren został sprzedany Bankowi Gospodarstwa Krajowego, na jego części stoi dziś osiedle mieszkaniowe. W stojącej nieopodal zabytkowej kotłowni – i stanowiącej niegdyś część tego samego zespołu – prywatny właściciel otworzył restaurację.
– Kilka lat temu, w obliczu sprzedaży przez miasto jednego z budynków zajmowanych dotąd przez BWA, Pałacu Hatzfeldów, podjęliśmy poszukiwania nowej siedziby – przypomina Maciej Bujko, dodając, że w tym czasie budynki dawnego Kraftpostu były już własnością Polskiego Funduszu Rozwoju Nieruchomości (PFRN). W efekcie
BWA Wrocław, czyli miejska instytucja kultury, współpracuje z państwowym PFR Nieruchomości, który pozostaje właścicielem tej hali
PFRN zajmie się przebudową, a BWA – pracami wykończeniowymi. Po remoncie budynek administracyjny nadal będzie pełnić swoją rolę (znajdą się tu biura BWA), a w dawnej hali montażowej powstaną dwie lub trzy – zależnie od bieżącej aranżacji – przestrzenie wystawowe, największa o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych. Wysokość: od sześciu do 10 metrów. Takie rozmiary – a także obszerne wrota pozostałe po poprzednich właścicielach – pozwolą na prezentację wielkogabarytowych dzieł sztuki. Dzięki współpracy z Narodowym Instytutem Muzeów budynek spełni najwyższe standardy ochrony eksponatów.
2. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl
– Oprócz części wystawienniczej będziemy też otwierać się na mieszkańców miasta za sprawą ogólnodostępnego foyer z miejscami do odpoczynku, audytorium – miejsca na przedstawienia teatralne, koncerty czy pokazy filmów – czy biblioteki z czytelnią. Przewidujemy również przestrzeń kawiarniano-restauracyjną (chcielibyśmy przygotowywać tanie obiady), zaś betonowy plac przed budynkiem zostanie rozszczelniony; udało się zmienić plan miejscowy i będziemy mogli posadzić tu drzewa i krzewy.
Park mamy także tuż za bramą, zatem wyjdziemy z naszą ofertą i tam – zwłaszcza z działaniami z pogranicza natury i kultury. Mamy też miejsce na sale warsztatowe i edukacyjne dla dzieci. Sal jeszcze nie ma, ale działalność edukacyjną już zaczęliśmy, dzięki współpracy z pobliską szkołą – wylicza Maciej Bujko.
BWA Wrocław jawi się zatem jako instytucja wrażliwa na przyrodę i wspólnotę – jest sygnatariuszem krajowego Paktu dla Mokradeł i partnerem Nowego Europejskiego Bauhausu, który zakłada inwestycje projektowane z uwzględnieniem ekologii i dostępności społecznej.
Cenne lanie wody
– Bez wątpienia będziemy starać się o fundusze zewnętrze; mamy już zapewnione pieniądze z Ministerstwa Kultury, liczymy na Fundusze Norweskie, a nawet na fundusze z zakresu bezpieczeństwa i obronności, bo trzeba tu wspomnieć, że to będzie obiekt dual use.Obok galerii sztuki, która będzie też swego rodzaju miejscem wytchnienia, będziemy mogli również pełnić rolę autentycznego miejsca schronienia dla czterystu osób, na przykład w przypadku klęski żywiołowej – zapowiada Maciej Bujko wskazując miejsca przewidziane na prysznice i pralnię.
Projekt generalny (koncepcyjny) autorstwa wrocławskiej pracowni Chamielec Architekci jest już znany. Kolejne etapy prac nad kształtem siedziby BWA obejmowały stworzenie klucza wizualnego, który – przypominając między innymi o historii działających tu niegdyś instytucji i dziejach samych zabudowań – stał źródłem inspiracji dla architektów i artystów. Na jego podstawie zaprojektowali wnętrza i otoczenie budynku.
– Oczywiście jesteśmy też w bieżącym kontakcie z wojewódzkim konserwatorem zabytków, bo trzeba z nim negocjować różne rozwiązania. Wiadomo, że nie będziemy mogli pozwolić sobie na wszystko, czego byśmy tu chcieli. To jest dla miasta ważny zabytek, bo we Wrocławiu nie zachowało zbyt wiele modernistycznych budynków industrialnych
– przyznaje Maciej Bujko.
Wybrany w konkursie projekt wnętrza zakłada wykorzystanie materiałów lokalnych i resztkowych (drewno, łupek, gruz z odzysku). Dobór materiałów był tematem jednej z akcji towarzyszących pracom nad kształtem nowej siedziby – „Wyprawy na 17. południk” – zorganizowanej w Galerii SIC!, także będącej siedzibą BWA Wrocław. Badacze zaprezentowali próbki materiałów znalezionych w okolicach hali Kraftpostu (gdzie przebiega tytułowy 17. południk), ale także na całym historycznym Śląsku – tak, by powiązać przeszłość z przyszłością. Co narodzi się z połączenia śląskich minerałów, próbek lokalnej ceramiki, fragmentów wrocławskich cegieł i materiału zebranego w hali? Jeszcze nie wiemy. Znamy natomiast jeden z motywów przewodnich nowego wnętrza – będą nim studnia i woda w ruchu, jako metafory życia i spotkań. Pozostaje zatem czekać na spotkanie z nową siedzibą BWA – odwiedziny zaplanujcie pod koniec 2028 roku.


















