Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
W Polsce każdego roku setki tysięcy turystów odwiedza zabytki o szczególnym znaczeniu i unikatowym charakterze. Wszyscy znamy Zamek Królewski na Wawelu, Kopalnię Soli w Wieliczce, Zamek Książ czy Halę Stulecia we Wrocławiu. Te zabytki objęte są szczególnymi formami ochrony. Często jednak zapominamy, że oprócz tych ikonicznych wręcz atrakcji, w każdej niewielkiej nawet wsi czy miasteczku, znajdziemy świadectwa minionych epok, kunsztu dawnych rzemieślników i zapomnianych technologii.
Opuszczony drewniany kościół w Kuźniczysku robi niesamowite wrażenie i choć jego ochrona polega w głównej mierze na ograniczeniu dostępu do jego wnętrz, nie brakuje miłośników zabytków, którzy potrafią przejechać dziesiątki kilometrów jedynie po to, by obejrzeć go z zewnątrz.
W środku zachowały się szczątkowe elementy wyposażenia – parę ławek z zatartymi tabliczkami z nazwiskami rodzin, które w nich zasiadały, charakterystyczne dla ewangelickich kościołów empory czy zdekompletowana drewniana ambona. Zamiast posadzki, która uległa powojennemu szabrowi, stąpamy po piasku. Nikt jednak nie zdołał pozbawić tego miejsca nabożnej ciszy i poczucia izolacji od codziennego zgiełku wsi.
Kuźniczysko to wieś położona w północnej części województwa dolnośląskiego, w pobliżu Parku Krajobrazowego Doliny Baryczy. Nazwa słusznie wywołuje skojarzenia z kowalstwem. Przed dojściem nazistów do władzy wieś nosiła nazwę Polish Hammer (czyli Polski Młot), która nawiązywała do mieszkającej tu ludności polskiego pochodzenia. W czasach III Rzeszy wszelkie odniesienia do polskiego rodowodu mieszkańców zostały wymazane, a nazwę wsi zmieniono na Gross Hammer.
Pogranicze dolnośląsko-wielkopolskie słynęło już od średniowiecza z pozyskiwania rud żelaza z darni. Dzięki dostępności surowca, zabytki drewniane spotykane w tych stronach stawiane były na fundamentach nie tylko z kamienia i cegły, ale także z rudy darniowej.
Pierwsza wodna kuźnica w tym miejscu wspominana jest już pod koniec XIV wieku. We wsi działał także browar i młyn. Aż do połowy XIX wieku dominowała tu architektura drewniana, także w wydaniu sakralnym. Przez niemal 150 lat od połowy XVI wieku ludność katolicka i ewangelicka rywalizowała o stary drewniany kościół, który ostatecznie rozebrano na początku XVIII wieku i przystąpiono do budowy nowego, ewangelickiego domu modlitwy, który był użytkowany przez kolejne 200 lat.
Przetaczający się późną zimą i wiosną 1945 roku przez ziemie dzisiejszej zachodniej Polski front oszczędził te okolice. Opuszczany przez wspólnotę wiernych kościół został zamknięty na klucz wraz ze swoim wyposażeniem.
W bibliotece parafialnej zachowały się książeczki do nabożeństwa w języku polskim. Podobno same nabożeństwa jeszcze do końca XVIII wieku odprawiano po polsku. W ciągu pierwszych 15 powojennych lat kościół został zdewastowany, a zabezpieczono go dopiero w 1959 roku, kiedy został wpisany do rejestru zabytków. W tym czasie w jego wnętrzu nadal znajdował się prospekt organowy czy ołtarz, po których dziś nie ma już śladu.
Za początek procesu demontażu wyposażenia można uznać już ściągnięcie z drewnianej wieży dzwonu w 1943 roku, który miał zostać przetopiony na potrzeby wojenne. Podobny los spotkał zresztą aż 90 000 innych dzwonów podczas II wojny światowej, ale historia egzemplarza z Kuźniczyska była na tym tle na tyle wyjątkowa, że potomkowie jego fundatorów dopisali do niej niesamowity epilog już w XXI wieku. Ściągnięty w 1943 roku rok dzwon, który po przetopieniu jak dziesiątki tysięcy innych miał zasilić niemiecki przemysł zbrojeniowy, odlano w 1792 roku w pracowni Johanna Kriegera we Wrocławiu.
Zamiast do hamburskiej huty trafił jednak do … kaplicy obozu koncentracyjnego w Dachau. Następnie odmierzał czas w kościółku w Ludwigsfeld koło Monachium. Tam na jego trop wpadł Wolfgang Konschake, potomek fundatora z Kuźniczyska. Dzięki jego staraniom dzwon powrócił do Polski. Gmina Trzebnica przygotowuje projekt adaptacji kościoła na centrum historyczno-kulturalne i przywrócenia dzwonu na jego pierwotne miejsce. Tymczasem będzie można zobaczyć go w Galerii Trzebnickiej.
Wrócimy jednak do samego budynku kościoła. Do 1974 roku na szczycie wieży zachowała się jeszcze chorągiewka wiatrowa z datą 1746 roku. Był to rok ukończeniem budowy wieży, która powstała później niż korpus główny wzniesiony po 1708 roku.
Wokół niego założono cmentarz, ogrodzony prawdopodobnie już w XIX wieku ceglanym murem. Nie licząc fundamentów, cała konstrukcja, wystrój i wyposażenie zostały wykonane z żywicznego drewna modrzewiowego i sosnowego, którego zapach wciąż czuć wewnątrz. Pewnie dzięki temu, że od czasów powojennej dewastacji kościół jest zabezpieczony, chociażby przed nielegalnym składowaniem odpadów, co jest dość powszechnie spotykaną sytuacją w opuszczonych budynkach.
Wnętrze ma charakter salowy, z jednym piętrem empor, choć sama bryła jest silnie rozczłonkowana z powodu dobudowanych od północy i południa krucht oraz zakrysti od wschodu.
W położonej od zachodu wieży nie zachowały się już stropy, dlatego nasz wzrok może próbować ogarnąć złożoną budowę więźby.
Elewacja wieży szalowana jest deskowaniem. Z powodu niezaprzeczalnego uroku losami kościoła interesują się liczne rzesze internetowych blogerów. Sieć pełna jest niepotwierdzonych informacji, takich jak chociażby ta, która przypisuje autorstwo projektu pochodzącemu z Kamiennej Góry architektowi Carlowi Gottardowi Langhansowi, stojącemu chociażby za projektem Bramy Brandenburskiej. Informacji tej nie potwierdzają archiwalia zachowane w berlińskim instytucie imienia słynnego śląskiego architekta.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Rozmaite woskowe anatomiczne preparata w najpiękniejszym wejrzeniu; prosię z jednym i pół korpusu; pies z dwoistym korpusem, jednym łbem i ośmioma nogami; leniwiec trzy kroki na godzinę robiący; cukier brazylijski; surinamska żaba, która 400 młodych z grzbietu wylęga; osobliwa ryba...
Tylko jedna rzecz jest w tej historii prosta – reszta zadziwia, a wręcz domaga się śledztwa. Prosty jest tu tylko absolutny zachwyt, który wywołuje widok tego budynku. Nawet w zamglony i mokry dzień. Dlatego, że takich budynków w Polsce po...
Ewangelicko-augsburski Kościół Pokoju św. Trójcy w Świdnicy jest największą, barokową, drewnianą świątynią Europy wpisaną na światową listę dziedzictwa UNESCO. Pomnik historii obejmuje nie tylko Kościół Pokoju, ale też całą otoczoną ceglanym murem granicznym enklawę, należącą do parafii kościoła ewangelicko-augsburskiego. W obrębie...