Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.
Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzea od nowa

Muzeum Wojska Polskiego na nowo

Z tego artykułu dowiesz się:
  • dlaczego MWP zmieniło na symboliczne znaczenie Cytadeli
  • czemu wielu widzów może wyjść z wystawy z niedosytem
  • dlaczego analogowość ekspozycji jest zaletą

Na otwarcie nowej siedziby Muzeum Wojska Polskiego Warszawa czekała całe czternaście lat. W dobie globalnych przemian tak gwałtownych jak te, które obserwujemy w ciągu ostatnich kilku dekad, kilkanaście lat to w zasadzie cała epoka, a może nawet kilka różnych epok. Od 2009 roku, gdy architekci z pracowni WXCA przekonali jurorów konkursu swoim śmiałym projektem, świat wstrząsany był kolejnymi wojnami, rewolucjami i kryzysami o ogromnej skali. Na gruzach jednych autorytarnych reżimów obalanych podczas Arabskiej Wiosny rosły inne, częstokroć bardziej brutalne. Krwawa wojna w Syrii, pojawienie się i gwałtowna ekspansja Państwa Islamskiego i innych ugrupowań terrorystycznych zmusiły setki tysięcy ludzi do opuszczenia swoich domów. Aneksja Krymu, wojna w Donbasie i wreszcie rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiły, że swoje zdanie na temat strategii obronnej ma już dzisiaj prawie każdy, a zainteresowanie militariami przestało być domeną jedynie geeków i preppersów.

Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzeum Wojska Polskiego na nowo
Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.
Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzeum Wojska Polskiego na nowo
Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.

W takim właśnie momencie, gdy w mediach przez wszystkie przypadki odmieniane jest słowo „kontrofensywa”, a każde dziecko wie, co to Bayraktar, dokonało się długo oczekiwane otwarcie Muzeum Wojska Polskiego w Cytadeli Warszawskiej i siłą rzeczy niesie ze sobą inne znaczenie, niż to, które miałoby, gdyby odbyło się wcześniej. 

Ogrom

Nie da się ukryć, że inauguracja placówki w długi sierpniowy weekend, którego kulminacją była rocznica Bitwy Warszawskiej, okazała się ogromnym sukcesem frekwencyjnym. Zwiedzający, stojąc w długiej kolejce do wejścia na wystawę, mogli podziwiać rozmach nieukończonej jeszcze inwestycji, na którą oprócz MWP składają się także Muzeum Historii Polski i leżący pomiędzy gmachami obu instytucji plac Gwardii. Z widocznych w wizualizacjach projektu sprzed lat dwóch umiejscowionych naprzeciwko siebie bliźniaczych gmachów Muzeum Wojska Polskiego, leżących prostopadle wobec wyższego i bardziej masywnego Muzeum Historii Polski, na razie powstał jeden. Plac Gwardii jest więc póki co zamknięty z dwóch zamiast z trzech stron. Mimo że prace wciąż się trwają, widać już wyraźnie zamierzony efekt – kompleks tworzy przestrzeń monumentalną, onieśmielającą swoją skalą każdego, kto tu trafi.

Ogromny teren może być wykorzystywany jako miejsce defilad wojskowych, ceremonii państwowych, spektakli plenerowych, koncertów i innych imprez masowych. W Warszawie są już oczywiście takie miejsca. Podobnie wykorzystywany jest plac Piłsudskiego, który jednak – jeśli dojdzie do skutku odbudowa Pałacu Saskiego – znacznie zmniejszy swoją przestrzeń. Natomiast niegdyś najbardziej reprezentacyjny plac Warszawy – plac Defilad – zmienił swój charakter wraz z przemianami ustrojowymi, a w momencie pojawienia się Muzeum Sztuki Nowoczesnej został skutecznie „zneutralizowany”. 

O tym ostatnim wspominam nie bez powodu. W obu przypadkach – tak pod Pałacem Kultury i Nauki jak i w Cytadeli – mamy do czynienia z dosyć podobnym, świadomym zamiarem, by nowa inwestycja zmieniła na zawsze symboliczne znaczenie przestrzeni, która ze względu na swoją genezę wzbudzała negatywne emocje.

Pałac Kultury wraz z placem Defilad to wszak „prezent od Stalina”, a Cytadela Warszawska, którą wzniesiono po upadku powstania listopadowego, miała zapobiegać jakimkolwiek kolejnym próbom wyzwolenia się Polaków spod władzy cara. Co prawda polskie wojsko przejęło ten teren tuż po odzyskaniu niepodległości, jednak nie zmieniło to w żaden sposób negatywnego wpływu Cytadeli na rozwój Warszawy.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Zamknięty kilkudziesięciohektarowy obszar, niedostępny dla mieszkańców, położony w jednej z najatrakcyjniejszych dzielnic miasta, gdzie każdy kawałek ziemi jest na wagę złota, to sytuacja niemal niespotykana w innych europejskich miastach. Ulokowanie tu muzealnego kampusu, w którym pasjonaci historii będą mogli spędzić cały dzień, oglądając kolejne wystawy w aż czterech muzeach, odzyskuje tę przestrzeń dla mieszkańców.

Czas pokaże, w jakim stopniu ta nowa twarz Cytadeli Warszawskiej zrośnie się z Żoliborzem i resztą stolicy, jednak najważniejszy krok w dobrym kierunku został już wykonany. 

Budynki jak krew

Twórcy gmachu MWP postawili na szlachetny minimalizm. Prosta bryła w kolorze nawiązującym do cegły, a więc oryginalnego budulca XIX-wiecznej fortyfikacji, ma jednak pewną osobliwość. Betonowe ściany – tak wewnątrz, jak i w środku – nie są gładkie, a pokryte wypukłym szewronem. Zygzakowaty deseń urozmaica bryłę, jest przyjemny dla oka, a przy okazji niesie ze sobą nienachalne skojarzenie militarne – szewrony naszywano na rękawach mundurów czy oficerskich epoletach, o czym przekonać się można zwiedzając ekspozycję. Samo wykończenie wnętrza wprowadza jeszcze jedno skojarzenie, nieco bardziej oczywiste. Wykorzystane materiały – zarówno dominujący beton, duże metalowe powierzchnie, jak i różnego typu detale mieszczą się w palecie barw od jasnej, przybrudzonej nieco czerwieni, aż do odcieni miedziano-brązowych. To kolor krwi – i to krwi raczej zastygłej. 

Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzeum Wojska Polskiego na nowo
Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.

W podobnej kolorystyce utrzymana jest zresztą sama ekspozycja, która – co warto podkreślić – jest dziełem osobnego zespołu projektantów, wyłonionych w odrębnym konkursie. „1000 lat Chwały Oręża Polskiego” – bo taki tytuł nosi wystawa inauguracyjna – bardzo dobrze wpasowuje się w charakter samego budynku. I choć moglibyśmy spodziewać się, że muzeum poświęcone wojsku będzie epatować krzykliwymi środkami aranżacyjnymi i nadmierną widowiskowością, co w dobie szerokiego dostępu do wszelkich technik multimedialnych jest niezmiernie proste, nic takiego nie następuje – i całe szczęście! Wszelkie wykorzystane środki służą temu, by opowiedzieć – epoka po epoce – bez fajerwerków, ale i bez przynudzania, jak zmieniała się polska obronność na przestrzeni tysiąclecia.

Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzeum Wojska Polskiego na nowo
Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.

To bez wątpienia wystawa, w której dobrze dobrane i wyeksponowane artefakty, ich rozmieszczenie w przestrzeni czy doskonale użyte światło decydują o jakości zwiedzania i przystępności dla szerokiego grona odbiorców. Dobrze się ją ogląda, spokojnie przyswajając wiedzę bez zmęczenia nadmiarem bodźców. To z jednej strony sukces, z drugiej – wielu widzów może wyjść z tej wystawy z pewnym niedosytem.

Poszczególne części ekspozycji odpowiadają kolejnym epokom, których granice wyznaczane są przez ważniejsze wydarzenia, zmieniające bieg dziejów kraju. Wygaśnięcie dynastii Piastów, śmierć ostatniego z Jagiellonów, rozbiory czy wojny światowe stanowią dosyć oczywiste domknięcia poszczególnych rozdziałów. To dobrze z punktu widzenia uczniów, którzy przychodząc tu, mogą przy okazji utrwalić sobie szkolną wiedzę, jednak dorosłej publiczności dysponującej w miarę ugruntowaną wiedzą historyczną może brakować tu nieco świeższego spojrzenia na znaną problematykę. Skoro jesteśmy w muzeum wojska, może dobrym pomysłem byłoby zaproponowanie takiej periodyzacji, która brałaby pod uwagę ważniejsze przemiany w sztuce wojennej? Co dało upowszechnienie zbroi płytowej (wcześniej stosowano kolczugi)? Jak zmieniła się walka wraz z wprowadzeniem broni palnej? Jakie sukcesy umożliwiło wykorzystanie armat? Być może właśnie podział na epoki pod kątem technologicznym „odszkolniłoby” wystawę, czyniąc to muzeum nieco bardziej wojskowym niż historycznym. Skoro historia Polski z wszystkimi zwrotami akcji zostanie opowiedziana w sąsiednim gmachu MHP, tutaj można było postawić na historię wojskowości w dużo większym stopniu niż dzieje kraju.

Klasyczne podejście

Podstawowymi środkami aranżacyjnymi wykorzystanymi w Muzeum Wojska Polskiego są eksponat i tekst. To bardzo klasyczne podejście, ale w dobie digitalizacji niemal każdej dziedziny życia należy je docenić. Tak zwane kioski multimedialne, których tu uniknięto, to najsłabsze ogniwo wielu muzeów narracyjnych. Ekrany po kilku latach przestają reagować na dotyk, aplikacje zawieszają się a zamiast ekranu powitalnego atakuje nas jakiś systemowy komunikat. Znam przykłady tak wielu klęsk poniesionych na tym polu, że pojawienie się dużej wystawy, która nie posługuje się ekranem jako podstawowym narzędziem przekazywania treści, witam z autentyczną radością. 

Analogowość ekspozycji pociąga jednak za sobą inny problem, z którego nie ma idealnego wyjścia. Dobrze zrobiona animacja jest w stanie pokazać żołnierza danej epoki wraz z jego umundurowaniem i rynsztunkiem w sposób estetycznie „nieinwazyjny”. W przypadku trójwymiarowych figur ustawionych w muzealnej przestrzeni sprawa nie jest już taka prosta. Nadmierny realizm owocowałby tandetnym efektem rodem z gabinetu figur woskowych, zbytnie uproszczenie postaci ludzkiej z kolei uczyniłoby z niej sklepowego manekina. W obu przypadkach zostałoby naruszone decorum wystawy, która ze względu na temat – w końcu mówi się tu o wojnach i ofiarach poniesionych za kraj – powinna być utrzymana raczej w poważnym tonie. Twórcy ekspozycji wybrali dosyć rozsądny, jak się wydaje, kompromis. Sylwetki wojów, rycerzy, żołnierzy i powstańców mają indywidualne rysy twarzy, jednak postacie w całości – razem z włosami, oczami i zarostem – pociągnięte są jednym kolorem, zbliżonym do koloru ścian i gablot. Nie jest to, jak wspomniałem, wyjście idealne – jest w tych postaciach coś niepokojącego i nie mam pewności, czy był to efekt zamierzony, na pewno jednak spełniają swoją funkcję. 

Wyjątkiem od tej reguły jest postać marszałka Józefa Piłsudskiego na Kasztance, odtworzona najzupełniej realistycznie i drobiazgowo, wraz z sumiastym wąsem i końską grzywą) – efekt wypada dosyć groteskowo, psując spójność estetyczną wystawy. Część figur wraz z towarzyszącą im scenografią i rekwizytami ułożona jest w scenki – dioramy – możemy obejrzeć np. przysięgę żołnierzy AK, walczących powstańców czy załogę czołgu. To na pewno ożywia wystawę, podobnie jak porozrzucane tu i ówdzie duże obiekty – oprócz kilku czołgów także samolot, 250-kilogramowe niemieckie bomby czy mina samobieżna „Goliath”. 

Muzeum Wojska Polskiego / materiały prasowe
Muzeum Wojska Polskiego na nowo
Nowe Muzeum Wojska Polskiego na terenie Cytadeli Warszawskiej.

Wystawa inauguracyjna, znajdująca się w galerii nr 03, jest tak naprawdę jedynie częścią tego, co w Muzeum Wojska Polskiego docelowo ma się znaleźć. W przyszłości otwierane będą kolejne przestrzenie wystawiennicze – osobna dla czasów przedrozbiorowych, osobna poświęcona wiekowi XIX – zaś obecna przekrojowa wystawa ustąpi miejsca ekspozycji o tematyce XX-wiecznej. Wkrótce zobaczymy, jak muzeum w swoich kolejnych odsłonach poradzi sobie z tak dużą przestrzenią i jak w większej skali sprawdzą się zaproponowane rozwiązania aranżacyjne. 

Z wystawy „1000 Lat Chwały Oręża Polskiego” wyszedłem z pewną uporczywą myślą, sprowokowaną przez jej górnolotny tytuł. Miło jest celebrować przeszłe zwycięstwa, ale badanie przyczyn klęsk i wyciąganie z nich praktycznych konsekwencji może okazać się bardziej pożyteczne.

A gdyby tak wystawie nadać tytuł „1000 Lat Sukcesów i Porażek Oręża Polskiego” i potraktować go najzupełniej poważnie? Może po obejrzeniu takiej ekspozycji zrozumielibyśmy więcej z naszej historii i poczuli się trochę lepiej przygotowani do tego, co czeka nas w przyszłości?

Wojciech Pitala

Absolwent Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Był konsultantem scenariuszowym, reżyserem i scenarzystą wielu filmów i programów popularnonaukowych oraz dokumentalnych w Canal + oraz Discovery.

Popularne