Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Pamiątki, nagrobki, dystopijne wyobrażenia rozpadu, zamglone wspomnienia – na różne sposoby można interpretować betonowe portrety, jakie Vinicius Libardoni stworzył nieistniejącym już ikonom polskiej architektury powojennej.
(…) widzenie – to nie tylko bierny odbiór doznań wzrokowych. Otrzymane doznania poddajemy analizie myślowej, konfrontujemy z odpowiadającymi im odcinkami rzeczywistości, wyjaśniamy sens powstałych stąd wzajemnych związków i przyczyn: jakie doznania i co mówią o obiektywnie istniejącym świecie. Istnieje więc nie tylko bierny, fizjologiczny obiór doznań wzrokowych, lecz obok niego – czynna poznawcza praca naszego intelektu. Istnieje wzajemny wpływ myśli na widzenie i widzenia na myśl”.
Te pierwsze zdania napisanej w latach 1948-1949, wydanej blisko dekadę później książki Władysława Strzemińskiego pt. „Teoria widzenia” odnoszą się do doświadczeń, ale i filozofii artystycznej i refleksji tego pioniera awangardy. Tom powstał w oparciu o cykl wykładów, jakie Strzemiński wygłosił tuż po II wojnie światowej dla studentów Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (obecnie ASP) w Łodzi zanim został z niej zwolniony za niechęć wobec doktryny realizmu socjalistycznego i jest autorskim podsumowaniem artystycznej drogi malarza.
Mniej więcej w tym samym czasie Strzemiński zaczął tworzyć cykl obrazów, które sam nazwał powidokami. Ich idea i forma wywodziły się wprost z jego „teorii widzenia”: powstawały w oparciu o wrażenia, jakie pozostają po wpatrywaniu się w słońce. Powidoki są więc tym, co „zapisuje się” na siatkówce oka po zamknięciu powiek, co oko „zapamiętuje” z kontaktu ze światłem. Co więcej, nie są też samym tylko mechanicznym zapisem, ale obrazem ukształtowanym przez pracę umysłu. „Poznajemy świat nie przez to, że go tylko widzimy, lecz przez to, że myślimy i poznajemy, co mówi nam każde z doznań wzrokowych, jaki fragment wiedzy o świecie wznosi oko – słowem, przez analizę doznań wzrokowych, ich uogólnienie i ponowne sprawdzenie” – pisał Strzemiński.
Ta właśnie idea rejestrowania powidoków przychodzi na myśl w kontakcie z pracami Viniciusa Libardoniego z cyklu „Memento”. O ile jednak Strzemiński patrząc w słońce mógł tworzyć wciąż kolejne powidoki, te Libardoniego są niepowtarzalne, bo powstały z patrzenia na pejzaże, które już nie istnieją.
Vinicius Libardoni, artysta, grafik i architekt brazylijsko-włoskiego pochodzenia wybrał osiem ze znanych budowli powstałych w drugiej połowie XX wieku w różnych polskich miastach (od Katowic po Sopot, od Warszawy po Tychy i Olsztyn) i stworzył ich „powidoki”. Co łączy wybrane przez artystę budowle? Zostały zburzone lub nie istnieją w swojej pierwotnej formie (jak stołeczna Rotunda, rozebrana i zbudowana na nowo w zaledwie podobnym kształcie). Wokół losów każdej z nich toczyły się niegdyś dyskusje, będące dziś pamiątką zmieniających się poglądów na architekturę późnego modernizmu, wzbudzały kontrowersje i rozmowy dotyczące szeroko pojętego dziedzictwa drugiej połowy XX wieku.
Libardoni sportretował te najbardziej znane obiekty, które, mimo żywych na ich temat debat, straciliśmy bezpowrotnie – warszawski Supersam i katowicki dworzec, ale i „odchodzące w ciszy” Dom Turysty w Sopocie czy siedzibę Zakładu Elektroniki Górniczej w Tychach.
Libardoni jest grafikiem i architektem. Prace z cyklu „Memento” mają formę grafik, jednak w wyjątkowy sposób bliskich rysunkom architektonicznym. Jest na nich czytelna struktura budowli, ich konstrukcja, da się poczuć charakter zastosowanych materiałów i nowoczesnych brył. Artysta uchwycił w tych pracach to, co stanowiło cechę charakterystyczną architektury późnego, powojennego modernizmu: nowatorskie konstrukcje i lekkość przeszklonych, rzeźbiarskich brył. Czy to futurystyczna Hala Urania w Olsztynie czy kameralna Rotunda, lewitujący nad ziemią sopocki Dom Turysty czy ażurowy pawilon meblowy „Emilia” w Warszawie, każdy z tych budynków, wyjątkowy w swojej formie, był pokazem tego, co wówczas wydawało się najważniejsze w architekturze: wykorzystania zdobyczy techniki do kreowania brył o wielkomiejskim charakterze i takiejż funkcji.
Artysta w przybliżaniu widzów do klimatu tej architektury poszedł jeszcze dalej: swoje prace wykonał w autorskiej, eksperymentalnej technice druku grafik na betonowych płytach. Tym samym wizerunki modernistycznych brył można zobaczyć, ale i poczuć ich materialność, obcując z ciężkim, szarym materiałem tak silnie i powszechnie kojarzącym się właśnie z dwudziestowieczną architekturą. Misterne, drobiazgowe rysunki odbite na masywnych płytach (od przodu gładkie, z tyłu zostały nieobrobione, zachowały swoją chropowatość) zyskują dodatkowy wymiar, ich subtelność skontrastowana z betonową strukturą już sama w sobie jest opowieścią o najważniejszych cechach epoki architektonicznej, do której się odnoszą.
Wizerunki tych realizacji późnego modernizmu artysta przetworzył, kreując obrazy z pogranicza onirycznej wizji i rysunku architektonicznego. I to właśnie zbliża je do opisanej przez Strzemińskiego idei powidoków. Dzieła z cyklu „Memento” są niczym odtwarzane spod zamkniętych powiek wspomnienia, w których mieszają się konkretne rozwiązania konstrukcyjne z emocjonalnym, poetyckim zapisem wyglądu nieistniejących budowli. Odseparowane od miejskiego chaosu, pozbawione kontekstu, ale i przyziemnych elementów, jak brud, zużycie, dobudówki, są bliskie temu, jak rejestruje zdarzenia i obrazy ludzka pamięć. Szare, częściowo precyzyjne, ale zarazem zamglone bryły są jak duchy, które pozostają w miastach, pozbawione swojej materialnej obecności istnieją w „drugiej” warstwie urbanistyki, tej duchowej, wspomnieniowej, sentymentalnej. I tak, jak w obrazach Strzemińskiego, które miały specyficzne faktury, trójwymiarowość, chropowatość, i w pracach Libardoniego treść dzieła jest wypadkową obrazu i jego materialności, materiału, jaki wykorzystano do jego stworzenia.
Ale prace Libardoniego – to nie tylko efektowne grafiki, ale i głos w toczącej się nie tylko w Polsce debacie na temat architektonicznego dziedzictwa drugiej połowu XX wieku. „»Memento« pozwala prześledzić, jak na przestrzeni dekad ewoluowała dyskusja dotycząca zarządzania spuścizną powojennej polskiej myśli architektonicznej” – mówi kurator wędrującej po polskich galeriach wystawy, Kuba Żary.
Wyrazistość i surowość tych budowli wciąż nie ma akceptacji w wielu społeczeństwach, w Polsce jej odbiór ponadto bywa wciąż wiązany z kontekstem politycznym, w którym powstały. Powojenna architektura znika, a wraz z nią tracimy (już straciliśmy) ważną część epoki, która oceniana różne, była istotna tak dla rozwoju samego budownictwa, jak społeczeństwa, kultury, estetyki.
Prace z cyklu „Memento” Viniciusa Libardoniego były prezentowane już we Wrocławiu, Warszawie, Tychach i Gdyni. Trafiły więc do miast o szczególnym znaczeniu dla rozwoju architektury modernistycznej, od czasów przedwojennych, kiedy to ów styl był modny i kojarzył się z prawdziwą nowoczesnością i postępem, ale i tych, które dziś bywają opisywane jako przestrzenie przez modernizm zdegradowane. Wszędzie „powidoki” tych wyjątkowych konstrukcji były zapewne odbierane inaczej, wszędzie jednak wniosły kolejną cegiełkę do debaty o architekturze nowoczesnej.
Wystawa "Memento" Galeria Traffic Design, ul. Żeromskiego 36, Gdynia Kuratorzy edycji festiwalowej "Weekend Architektury": Kuba Żary, Małgorzata Jędrzejczyk, Natalia Wielebska
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Malarka Kasia Kmita używająca techniki wycinanki do opowiadania otaczającego ją świata, tym razem na wystawie „Contrafactur” wzięła na warsztat zaginiony plan Wrocławia z XVI wieku autorstwa Barthela i Georga Weihnerów. W jej interpretacji różne epoki, kultury, budowle, osobiste ścieżki mieszkańców...
Zbudowana w latach międzywojennych portowa Gdynia tworzy największy obok Warszawy zespół architektury dwudziestolecia międzywojennego w Polsce. Jest też pionierskim założeniem urbanistycznym modernizmu. Modernistyczna, nowoczesna Gdynia, wzniesiona od podstaw była dumą międzywojennej Polski i jej oknem na świat. Realizowana w „amerykańskim...
Kościół Chrystusa Króla i św. Rocha to jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Białegostoku. Świątynia choć metrykalnie młoda jest niewątpliwie jednym z najważniejszych symboli miasta. Biel nietuzinkowej bryły i jej strzelista, ażurowa wieża wyrastająca u zbiegu głównych ulic miasta to widok...