W bibliotece Uniwersytetu Cornell w Ithace (stan Nowy Jork) można obejrzeć kolorowe zdjęcia socjalistycznej Warszawy. Fotografował ją od lat 50. John Reps (1921–2020), amerykański historyk urbanistyki i planowania miejskiego. W głównej mierze zajmował się miastami amerykańskimi, lecz nawet pobieżny przegląd kolekcji ponad 1300 skanów pokazuje, że często podróżował po Europie. Obok widoków z Warszawy mamy Kopenhagę, Sztokholm, Hagę, Amsterdam, Rotterdam, fińskie Espoo, ale też… Tychy.
Fotografii ze stolicy jest 40. Reps uwiecznił na nich Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową (MDM) z końca lat 50., pochód pierwszomajowy w okolicach placu Teatralnego w latach 60., budowę Ściany Wschodniej, widoki Krakowskiego Przedmieścia, Alej Jerozolimskich, panoramy miasta z tarasu Pałacu Kultury i Nauki czy spacer po Muranowie. Uwagę zwraca zwłaszcza spojrzenie z góry na okolice dzisiejszego Ronda Dmowskiego – jeszcze bez Domów Towarowych Centrum, pawilonu Cepelii ani hoteli Novotel (d. Forum) czy Metropol.
W Tychach – które odwiedził w erze towarzysza Wiesława, o czym zaświadczają portrety zawieszone na elewacjach – Amerykanin sfotografował Nowe Tychy, czyli realizowany od lat 50. projekt rozbudowy miasta.
Pionierzy urbanistyki
Warto dodać tu krótką notę biograficzną autora prezentowanych fotografii, bo jest warta uwagi. Urodził się w St. Louis, dorastał w Springfield (stan Missouri). W 1939 roku rozpoczął studia w Dartmouth College – gdy opuszczał uczelnię, Stany Zjednoczone były już w stanie wojny. W latach 1943–1946 służył zatem w siłach powietrznych a jednocześnie kończył wieczorowy kurs planowania miejskiego. Po wojnie wrócił na studia – i znów na jedną z uczelni Ligi Bluszczowej, Uniwersytet Cornell. Wraz z siedmioma śmiałkami stworzył pierwszy rocznik na studiach z planowania miejskiego i regionalnego. Studia ukończył i – już jako magister Reps – dokształcał się w Liverpoolu i Londynie. W roku 1951 wrócił na swoją amerykańską alma mater, by dołączyć do kadry naukowej. Na kolejne dekady związał się z Wydziałem Planowania Miejskiego i Regionalnego.
Chętnie pisał o XIX-wiecznych widokach miast amerykańskich – identyfikował artystów, którzy je tworzyli, wyjaśniał, jak były rysowane, drukowane, sprzedawane i wykorzystywane. Publikował też prace o historii planowania miejskiego w USA – m.in. „The making of urban America: A history of city planning in the United States” czy „Cities of the American West: A history of frontier urban planning” – ale nie tylko, by wymienić książkę „Canberra 1912: plans and planners of the Australian capital competition”.
Na starym planie
Kolekcjonował przy tym mapy i plany miast – jego zbiór powiększał się po kolejnych podróżach.

„Pierwsze stare plany kupiłem w 1947 roku podczas wizyty w Edynburgu. Tego samego lata (księgarnie – przyp. red.) w Londynie były dosłownie zapełnione mapami po sufit. Ogromne liczby antyków wszelkiego rodzaju – w tym map i planów – trafiały na rynek, gdy Wielka Brytania stopniowo odradzała się po sześciu wojennych latach. I oczywiście ceny były niskie” – opowiadał po latach. W lipcu tego samego roku spędził tydzień w Paryżu. „Stragany bukinistów wzdłuż Sekwany też były przepełnione mapami. Każda znająca się na rzeczy osoba, która wydałaby wtedy tysiąc dolarów i zatrzymała kolekcję, byłaby dzisiaj multimilionerem. Ja nie byłem za bardzo zorientowany, zaś moim źródłem dochodu był G.I. Bill (amerykańskie świadczenie dla weteranów wojennych – przyp. red.) w wysokości 65 dolarów miesięcznie. A zatem kupowałem zarówno oryginały, jak i reprodukcje, ale nigdy za więcej niż za jednego dolara” – wspominał.
Multimilionerem być może nie został, mimo to jego pasja przerodziła się w biznes. W 1964 roku, przewidując popyt na tego rodzaju wydawnictwa, założył firmę Historic Urban Plans, sprzedającą wydruki starych planów miast. Firma nadal prosperuje w Ithace. W jej ofercie jest plan… Warszawy z 1780 roku oraz plan Krakowa z roku 1649.